Spis treści
Tego nie wiedziałeś o Karpaczu! Fakty i ciekawostki, które cię zaskoczą
Karpacz, Śnieżka i całe Karkonosze są pełne tajemnic i niezwykłych opowieści, czekających na odkrycie. Wyszukałem najbardziej zaskakujące ciekawostki o Karpaczu, które mogą zdumieć nawet najbardziej doświadczonych turystów.
Wiedziałeś np. że Karpacz miał kiedyś własne lotnisko? Albo że słynne obserwatorium meteorologiczne na Śnieżce miało pierwotnie zupełnie inne przeznaczenie?
Z moich ciekawostek i historii o Karpaczu dowiesz się także m.in.:
Co na Śnieżce robił przyszły prezydent USA
Która wymarła wieś nadal praktykuje swoje tradycje
Czy naprawdę w Karpaczu grawitacja jest o 4 proc. słabsza niż w innych miejscach na Ziemi?
Która ulica Karpacza jest najkrótsza
Zapraszam – poznaj najbardziej zaskakujące ciekawostki o Karpaczu i Śnieżce!
14 faktów o Karpaczu i Śnieżce, które mogą cię naprawdę zaskoczyć!
Jak się nazywał Karpacz, zanim został Karpaczem?
Aż do 1945 r. Karpacz był miastem pruskim, więc nikogo nie może dziwić, że nazywał się po niemiecku, a nie po polsku. Od wieków nosił nazwę Krummhübel, co tłumaczy się jako Krzywa Góra.
Po tym, jak miasteczko włączono do Polski, trzeba było mu nadać polską nazwę. Proponowano właśnie Krzywą Górę, Szterlingowo lub Drogosławice, ale ostatecznie przyjęła się nazwa Karpacz, stosowana powszechnie przez nowych mieszkańców regionów.
Karpacz jest oficjalnie Karpaczem od 1946 r.
Świątynia Wang miała trafić do muzeum
Świątynia Wang to jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych Karpacza. To kościół ewangelicki o unikalnej architekturze. Zbudowano do w technice klepkowej bez użycia gwoździ, za to z pięknymi drewnianymi zdobieniami. Powstał nie w Karpaczu, lecz w norweskiej miejscowości Vang gdzieś w XII lub XIII w.
Kościółek został kupiony przez króla Prus Fryderyka Wilhelma IV i początkowo miał trafić do muzeum w Berlinie. Jednak hrabina Fryderyka von Reden z Bukowca przekonała króla, by sprowadził kościół z Berlina do Karpacza, bo lokalni ewangelicy nie mieli ani jednej porządnej świątyni. Król zgodził się i kościół przetransportowano w częściach z Berlina w Karkonosze, a potem złożono na obecnym miejscu, trochę jak wielką szafę z Ikei.
Nie wszystkie części kościoła Wang w Karpaczu są oryginalne, wiele musiano zrekonstruować na podstawie rysunków. Oryginalne są portale drzwi, cztery kolumny we wnętrzu i rzeźbione lwy nordyckie. W Karpaczu Kościół został powiększony. Charakterystyczna kamienna dzwonnica także nie jest elementem oryginalnego założenia. Zbudowano ją w XIX w., by osłaniać świątynię od wiatru wiejącego znad Śnieżki.
Anomalia grawitacyjna w Karpaczu
Karpacz to nie tylko ciekawe zabytki i piękne góry. Można się tu natknąć na tajemnice jakby wyjęte z Archiwum X. Najsłynniejsza jest tzw. anomalia grawitacyjna przy ul. Strażackiej. Tablica informacyjna przekonuje, że w tym niezwykłym miejscu grawitacja Ziemi jest o 4 proc. słabsza, przez co woda spływa do góry, a butelki, a nawet samochody pozostawione na jałowym biegu staczają się w górę wzniesienia!
Tak naprawdę anomalia grawitacyjna to złudzenie optyczne, tzw. magiczna górka, gdzie ludzki mózg, z braku punktów odniesienia i widocznego horyzontu, myli górę z dołem i odnosi wrażenie, że staczające się auto turla się pod górę.
Więcej szczegółów zamieściłem w artykule w całości poświęconym anomalii grawitacyjnej w Karpaczu.
Budniki – wieś, gdzie wita się i żegna słońce
Nad potokiem Malina, między Izbicą i Wołową Górą, leżała niegdyś wieś Budniki o bardzo ciekawej historii. Początkowo osiedlali się tu czescy uciekinierzy z obszarów ogarniętych krwawą wojną trzydziestoletnią (1618-1648), a potem przemytnicy, zajmujący się szmuglowaniem tytoniu z Austrii do Prus. Wioska wymarła w latach 50. XX., kiedy władze komunistyczne zaczęły intensywnie poszukiwać w okolicy złóż uranu.
Do dziś żyje jednak niezwykła tradycja Budnik – witanie i żegnanie słońca. Budiniki położone są w taki sposób, że przez 113 dni w roku przykrywa je cień okolicznych gór i wzgórz. Dlatego mieszkańcu uroczyście witają słońce, gdy pojawi się wreszcie we wsi w okolicach połowy marca, a potem żegnają je w końcu listopada. Na uroczystościach powitania i pożegnania słońca obecny jest Wołogór – duch gór z lokalnych legend o ciele człowieka i głowie wołu.
Najkrótsza ulica w Karpaczu
Najkrótszą ulicą w Karpaczu i jedną z najkrótszych w Polsce jest ulica Skrzatów Karkonoskich. Ma tylko 30 m długości, a jedyna tabliczka z jej nazwą wisi na budynku przedszkola. Ulicę znaczy też kamień z wizerunkiem skrzata.
Na pomysł nadania takiej nazwy wpadła Maria Nienartowicz, autorka książki „Bajkowy przewodnik po Karpaczu”.
Śnieżka – góra wielu rekordów
Śnieżka wznosi się na wysokość 1603 m n.p.m. Imponujące rozmiary sprawiają, że góra zwycięża w wielu różnych kategoriach i zestawieniach szczytów.
Śnieżka jest najwyższą górą Dolnego Śląska, a także całego historycznego Śląska. Jako najwyższa góra województwa dolnośląskiego, należy do Korony Polski. Śnieżka jest też najwyższa w Karkonoszach i całych Sudetach. Jako rekordowa góra ważnego pasma, zalicza się do Korony Gór Polski. Śnieżka jest również najwyższą górą Czech (szczyt po stronie czeskiej jest o 10 cm niższy niż ten polski). Jako najwyższa góra kraju, Śnieżka jest więc częścią Korony Europy.
Pierwsi Polacy na Śnieżce, pierwsza pocztówka ze Śnieżki
Pierwszymi polskimi turystami, którzy weszli szczyt śnieżki, byli Michał Kazimierz Radziwiłł i Teodor Billewicz, którzy zdobyli górę w 1677 r.
Śnieżkę ukazuje też jedna z najstarszych pocztówek na świecie, wysłana z Karpacza w 1873 r.
Kaplica św. Wawrzyńca była kiedyś schroniskiem turystycznym
Początkowo większość gości przybywała na szczyt Śnieżki z pobudek religijnych, w ramach pielgrzymki do Kaplicy św. Wawrzyńca, poświęconej w 1881 r. Z czasem jednak zaczęła przeważać turystyka krajoznawcza. W XIX w. Śnieżka była najwyższą górą Prus, wyglądała bardzo okazale, w górnych partiach miała unikalną, alpejską roślinność i klimat, w dodatku można z niej było podziwiać wyjątkowo piękne wschody słońca. Z czasem turystów, chcących wejść na szczyt góry, było tak wielu, że w latach 1823-1850 kaplica św. Wawrzyńca pełniła funkcje schroniska! Z czasem odzyskała swój religijny charakter. Do dziś oprawia się tu msze, szczególnie uroczystą 10 sierpnia, w dniu św. Wawrzyńca.
Znamienici goście na Śnieżce
Śnieżka była tak atrakcyjna, że przyciągała wielu znamienitych gości. W 1800 r. odwiedził ją np. John Quincy Adams, który pełnił wówczas funkcję ambasadora USA w Prusach i miał w przyszłości zostać kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Adams napisał nawet kilka wierszy, sławiących piękno Karkonoszy i Śnieżki.
W tym samym roku na Śnieżkę weszła też para królewska – Fryderyk Wilhelm III z małżonką Luizą.
Obserwatorium na Śnieżce miało być schroniskiem!
Dziś na szczycie Śnieżki nie ma schroniska turystycznego, więc nic dziwnego, że zanikł zwyczaj wdrapywania się na górę w nocy, by podziwiać wschód słońca. Kiedyś jednak na Śnieżce działały dwa schroniska, niemieckie i czeskie. Niemieckie, tzw. Preussische Baude, odbudowywano dwa razy po pożarach. Rozebrano je ostatecznie dopiero w latach 60. XX w. Czeskie schronisko zostało ostatecznie zdemontowane w 2005 r. – dziś stoi na jego miejscu urząd pocztowy, najwyżej położony w całych Czechach (kolejny rekord Śnieżki!).
Niemieckie schronisko zostało rozebrane, bo miało być przeniesione do nowej budowli – powstającego budynku o nietypowym kształcie trzech spodków, przypominających UFO. Tak, chodzi o obecny budynek obserwatorium meteorologicznego. Pierwotnie miało ono być także nowym schroniskiem na Śnieżce. Niestety, turystów czekało rozczarowanie – w nowym budynku obserwatorium nigdy nie stworzono przestrzeni noclegowej, a restauracja bez kelnerów przypominała raczej skromny bar. Obecnie jest od dawna nieczynna.
Zaginione schroniska okolic Karpacza
Nie tylko na Śnieżce poznikały schroniska. Dawniej było ich w okolicach Karpacza sporo. Dwa najsłynniejsze, których już dziś nie ma, to schronisko Księcia Henryka na skraju Kotła Wielkiego Stawu, spod którego odbywały się starty szybowców, a także okazałe schronisko im. Bronisława Czecha na Starej Polanie, za Niemca znane jako Schlingelbaude, czyli Chata Nicponi. Niestety, budowla spłonęła w 1966 r.
Karpacz miał kiedyś własne lotnisko
Zaraz – jakie szybowce? Ano tak, Karpacz był kiedyś centrum szybownictwa, do dziś zresztą popularną atrakcją są przeloty na paralotniach z nartostrady na Kopie. Dawniej jednak, w latach 20. XX w., Śnieżka i Karpacz były miejscami, gdzie dzielni niemieccy inżynierowie odbywali prawdziwie pionierskie loty na dziwacznych machinach. Pierwszy był Hans Bruno Andersen, który poszybował spod schroniska Księcia Henryka. Jego szybowiec został wystrzelony z pomocą gumowego pasa, przypominającego wielką procą. Lot się udał, a Andersen od razu podniósł sobie poprzeczkę i następny lot odbył już ze szczytu Śnieżki – wylądował bezpiecznie w miejscowości Łomnica.
W szalonych latach 20. zdarzało się nawet, że pod Śnieżką lądowały samoloty pasażerskie! Gazety z epoki wspominają np. o samolotach z Jeleniej Góry, które lądowały na Równi pod Śnieżką, wysadzały pasażerów, a potem zawracały.
Sztuczny wodospad Karpacza
Turyści lubią robić sobie zdjęcia na tle malowniczego Dzikiego Wodospadu w Karpaczu. Wielu może jednak zaskoczyć fakt, że nazwa jest bardzo myląca. To nie wodospad i na pewno nie jest dziki! Tak naprawdę tzw. Dziki Wodospad to sztuczna kaskada, efekt zbudowania na Łomnicy zapory antyrumoszowej, mającej zatrzymywać pnie drzew i kamienie, porwane z prądem i niesione w kierunku Karpacza.
Kaskada jest częścią systemu antypowodziowego, podobnie jak wzniesiona w latach 1910-1915 zapora na Łomnicy z kładką popularną wśród spacerowiczów. O zbudowaniu systemu zdecydowały władze niemieckie po katastrofalnej powodzi z 1897 r. Łomnica i inne rzeki regionu wylały wtedy po serii gwałtownych burz. Zalane zostały gospodarstwa, pozrywane drogi i mosty. Straty oszacowano na 10 milionów marek niemieckich (po stronie niemieckiej) i 7 milionów guldenów (po stronie czeskiej). By zapobiec podobnemu kataklizmowi, zbudowano zapory na Łomnicy. System okazał się skuteczny – zapory wytrzymały np. w czasie słynnej powodzi tysiąclecia z 1997 r.
Nieme znaki w Karkonoszach
Wędrując po czeskiej stronie Karkonoszy, nawet po czeskich zboczach Śnieżki, możesz się natknąć na tablice z dziwnymi czerwonymi piktogramami. To tzw. nieme znaki, muttichovky, od nazwiska ich wynalazcy, Kamila Vladislava Mutticha.
Czym są nieme znaki? To specjalny system oznaczeń, które mają wskazywać drogę nawet przy skrajnie złych warunkach pogodowych, jakie nierzadko panują w Karkonoszach zwłaszcza zimą. Każdy piktogram jest inny i przypisany do jednego miejsca – schroniska, góry, doliny, szlaku itp. Ponieważ znaki są narysowane, a nie napisane, nie trzeba znać czeskiego, by się nimi kierować. Stąd nazwa systemu – nieme znaki, bo nie posługują się językiem.
Zobacz opisy wszystkich niemych znaków czeskich Karkonoszy w naszym informatorze.
To już wszystkie ciekawostki o Karpaczu i Śnieżce, jakie mam dziś dla ciebie. Może znasz inne ciekawe fakty i historie związane z Karkonoszami? Podziel się nimi w komentarzu!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Podróży codziennie. Obserwuj Stronę Podróży!