Aktorzy Teatru Współczesnego mają dość głodowych pensji i protekcjonalnego traktowania przez urzędników. Chcą godnie żyć i zarabiać... Przynajmniej jak nauczyciele. Zapowiadają, że jeśli radni nie zdecydują się na podniesienie im wynagrodzenia, zaostrzą protest.
Artyści na razie nie mówią o strajku. Ograniczyli się do wywieszenia przed budynkiem teatru przy Wałach Chrobrego Listu otwartego do widzów - jego treść jest odczytywana przed każdym spektaklem.
- Widzowie często swoje poparcie wyrażają owacjami na stojąco - twierdzi Maciej Litkowski, przewodniczący związku zawodowego w Teatrze Współczesnym. - To nas podbudowuje. Jesteśmy im za to wdzięczni.
Teatr Współczesny jest uważany za jedną z najważniejszych instytucji kulturalnych w kraju. Są obecni na wszystkich najważniejszych festiwalach - w ciągu ostatnich dwóch lat mieli ponad 30 festiwalowych pokazów.
- Teatr Współczesny to nie tylko scena - zapewnia aktor Adam Kuzycz-Berezowski. - To także działania okołoteatralne, m.in. warsztaty związane ze spektaklami, lekcje wprowadzające do spektakli dla uczniów, warsztaty z kompetencji społecznych, warsztaty dla nauczycieli... W ciągu ostatniego półrocza przeprowadziliśmy 37 spotkań, z których mogło skorzystać ponad tysiąc osób.
Choć o podwyżki upominają się przynajmniej od dwóch lat, zradykalizowali swoją postawę po ostatnim spotkaniu z radnymi na komisji kultury.
- Tam usłyszeliśmy od pani wiceprezydent Lidii Rogaś, że teatr jest firmą, która powinna zarabiać - przypomina Konrad Pawlicki. - Pojawiliśmy się tam, by zwrócić uwagę władz, w jak krytycznej znaleźliśmy się sytuacji. Że zarabiamy źle, nazwijmy to wreszcie po imieniu: nędzne grosze. A co usłyszeliśmy? Że musimy się liczyć ze zwolnieniami. Że musimy przynosić większe dochody. Że jesteśmy zbyt kosztowni dla tego miasta.
Aktorzy nie ukrywają, że te słowa ich dotknęły.
- Jesteśmy oburzeni - przyznaje Adam Kuzycz-Berezowski. - Jesteśmy marką tego miasta. Podczas rozdawania paszportów Polityki uhonorowano w ubiegłym roku naszego dyrektora artystycznego. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, jak to zwiększa prestiż naszej instytucji i miasta. Ale to nie wszystko. Każda z ubiegłorocznych nominacji była poparta działaniami m.in. w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Co musielibyśmy jeszcze zrobić, by nas tu, w domu, zauważono?
Pracownicy teatru podkreślają, że nie pracują w firmie, która istnieje po to, by przynosić zyski.
- Jesteśmy teatrem artystycznym - przypomina Maciej Litkowski. - Ale mimo to, w 2023 r. przynieśliśmy dochód w wysokości 2,3 mln zł. A tworząca rozrywkę Szczecińska Agencja Artystyczna miała 1,3 mln zł przychodów. I to od nas się żąda jeszcze większych zysków?
W Teatrze Nowym w Poznaniu, Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, Teatrze Polskim we Wrocławiu, Teatrze Jaracza w Olsztynie, Teatrze Kochanowskiego w Opolu, Teatrze Żeromskiego w Kielcach dotacje podmiotowe są dużo wyższe, dzięki czemu zarobki zatrudnionych tam osób są na zadowalającym poziomie. - A pracownicy artystyczni Teatru Współczesnego zarabiają średnio o 2 tys. zł mniej niż nasi koledzy w innych miastach - mówią aktorzy. - Podkreślmy. Szukając tych danych nie znaleźliśmy teatru, który by dostawał tak niską dotację jak nasz. Przy czym, ciężko jest znaleźć drugi teatr, który jeździ tak często na festiwale i otrzymuje tak dużo nagród.
Sfrustrowani aktorzy odnoszą się też do wysokości zarobków w innych instytucjach kultury w Szczecinie. Jak się okazuje, na czternaście instytucji kultury finansowanych przez miasto, pod względem wysokości pensji są na 2 miejscu od końca, za Miejską Biblioteką Publiczną.
- Czoło stawki otwiera Dom Kultury XIII Muz - odczytuje Adam Kuzycz-Berezowski. - Następnie jest Szczecińska Agencja Artystyczna, DK Słowianin, Trafostacja Sztuki, Willa Lentza, DK Skolwin, Filharmonia, Pleciuga, DK Krzemień... My z naszym średnim wynagrodzeniem 5,6 tys. zł brutto jesteśmy na dole listy. Jest niewiele wyższe od minimalnej krajowej.
Dlatego protestują. Przygotowali trzy postulaty. Po pierwsze chcą, by teatr otrzymał od miasta dotację stałą wyższą od obecnej o 1 mln zł. Po drugie domagają się zorganizowania spotkania z prezydentem Szczecina Piotrem Krzystkiem, który (ich zdaniem) unika z nimi kontaktów. Ostatnim żądaniem jest rozpoczęcie dyskusji o finansowaniu instytucji kultury z udziałem przedstawicieli związków zawodowych.
Co będzie jeśli 19 marca radni nie zrealizują ich żądań? Z porządku obrad wynika, że Rada Miasta nie planuje tego dnia żadnej dyskusji na ten temat. Zapowiadają, że nie zrezygnują.
- Tym bardziej, że z tego co wiemy, trzy szczecińskie instytucje: MBP, Pleciuga i Trafostacja dostaną od miasta pieniądze. My, za to, że odważyliśmy się zaprotestować, mamy już zapowiedzianą kontrolę.
Co zamierzają? Przyjdą na dzisiejszą sesję. Mają plan działania, ale na razie nie chcą go zdradzać.
- Na pewno zwrócimy na siebie uwagę - zapewnia Beata Zygarlicka.
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?