W skrócie:
„Jestem w Gdańsku na dwa dni, gdzie mogę tanio i dobrze zjeść, najlepiej na Głównym?”, zapytała koleżanka, która wpadła służbowo ze Śląska. „Tanio” w Gdańsku, w sezonie i na Głównym Mieście to pojęcie raczej abstrakcyjne. Poleciłam jej jednak kilka miejsc, a potem przypomniałam sobie o tym, że przecież rozpoczął się Jarmark Dominikański. Jak drogo może być w budkach z jedzeniem na jarmarku? Postanowiłam sprawdzić to osobiście. Najpierw jednak zrobiłam koleżance małe wprowadzenie dotyczące tej imprezy.
Czytaj także: Atrakcje Jarmarku św. Dominika
Jarmark z tradycją – hit czy kit? To zależy
Tradycja jarmarku to niebagatelne 750 lat i już sam ten fakt zobowiązuje. To jedna z największych tego typu imprez w całej Europie. Marka jarmarku rosła w siłę od lat 70. XX wieku, kiedy to impreza została wznowiona po przerwie spowodowanej II wojną światową. W latach 90. nawet lokalsi uwielbiali zaglądać na jarmark, na którym można było kupić nie tylko unikalne starocie, antyki i pamiątki, ale również wybitne rękodzieło czy oryginalne, artystyczne ubrania.
Im dalej po 2000 roku, tym renoma jarmarku słabła, a irytacja mieszkańców zdecydowanie rosła. Impreza rozrastała się na kolejne ulice oraz dni, blokując coraz więcej czasu i przestrzeni. Nie wspominając już o hałasie, który dla osób zamieszkujących Główne Miasto, jest bardzo uciążliwy. Zaczęto też podważać jakość produktów sprzedawanych na jarmarku. Naśmiewano się z tandety, górskich serków, pluszowych owieczek i ciupag oferowanych nad morzem… Trudno się temu dziwić. Coraz większa dostępność rękodzieła, unikalnej biżuterii czy wyrobów regionalnych w sklepach oraz internecie sprawiła, że jarmark przestał być tak atrakcyjny, jak kiedyś.
Co zjeść na Jarmarku św. Dominika?
Trzeba jednak przyznać, że organizatorzy wzięli sobie do serca większość zastrzeżeń. Rozplanowanie imprezy jest z roku na rok coraz bardziej przejrzyste i sensowne. Uliczki są podzielone na konkretne branże, reprezentowane przez naprawdę niszowych twórców. Ponownie można zakupić na jarmarku ciekawe i unikalne produkty.
Zabrano się także za strefę gastronomiczną, która jest podzielona na poszczególne sektory. Zgłodniali turyści mogą posilić przede wszystkim na ul. Szerokiej, gdzie królują kuchnie świata. Stoiska z jedzeniem znajdziemy też przy Targu Rybnym oraz przy Hali Kupców Dominikańskich. A co i za ile zjemy?
Foodcourt na ulicy Szerokiej, zajęty przez stoiska z kuchniami świata wygląda w tym roku bardzo zachęcająco. Znajdziemy tu nie tylko potrawy serwowane przez sąsiadów, np. z Litwy czy Węgier, ale również z Afganistanu czy Mongolii. Oto przykładowe ceny.
Kuchnia włoska
Pizza: od 30 do 40 zł
Pinsa: 22-26 zł za porcję
Pasty: 33-36 zł
Kuchnia hiszpańska
Paella: 39 zł za porcję
Churrosy: 20 zł za 6 sztuk
Kuchnia tatarska
Czebureki: 35 zł za sztukę
Płow: 48 zł za porcję
Kebab: 64 zł za porcję
Kuchnia gruzińska
Chinkali: 8-9 zł za sztukę
Kuchnia afgańska
Afgański zestaw: 40 zł
Kuchnia koreańska
Box z owocami morza: 37 zł
Box korean chicken: 34 zł
Kuchnia amerykańska
Burgery: od 42 do 49 zł
Kuchnia grecka
Gyros: 36-52 zł
Souvlaki: 38-55 zł
Kuchnia węgierska
Langosz: 28-38 zł
Czy to wysokie ceny? Jako Gdańszczanka muszę przyznać, że nie różnią się zbytnio od kwot, które zapłacimy w stacjonarnej restauracji w Gdańsku. Być może dlatego w strefie gastronomicznej jarmarku nie ma wcale tłumów.
Trudno też polecać jarmark znajomym spoza Trójmiasta jako „tanią opcję” żywieniową. Za to na pewno ciekawą. Afgańska czy tatarska kuchnia to u nas jednak rzadkość. Choć 50 czy 60 zł za porcję tradycyjnego dania może szokować, to chcę wierzyć, że cena wynik z wysokiej jakości składników. Co innego „fish and chips”, za które zapłacimy 46 zł. Na pewno nie powstały ze świeżej rybki, bo tajemnicą poliszynela jest, że nawet rybne knajpy serwują zwykłe mrożonki.
A gdzie sama w końcu zjadłam? Zatrzymały mnie zwykłe, polskie pierogi od lepimy.pl. Malina z pistacją, marchewka z masłem orzechowym czy burak z kozim serem nie tylko brzmią i wyglądają apetycznie. Są po prostu przepyszne. Za jednego pieroga zapłacimy 3-4 zł.
Poza tym na jarmarku możemy kupić takie przekąski, jak „gdańskie pączusie” po 10 zł za porcję 3 sztuk czy wafle na patyku: 12-15 zł. Nie brakuje oczywiście pajd chleba ze smalcem: 12-20 zł w zależności od dodatków oraz tradycyjnych górskich serków, od których nie uciekniemy nawet nad morzem.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kuchni codziennie. Obserwuj StronaKuchni.pl!
Szarlotka tatrzańska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?