IPT - pasek artykułowy

Daniel Korzeniewski pokonał raka i wyruszył na przygodę życia. Czy uda mu się przejść pieszo 24 tys. km? Opowiedział nam o swojej wyprawie

Emil Hoff
Daniel Korzeniewski pokonał raka i wyruszył na przygodę życia. Kocha chodzić pieszo, więc może nie dziwi, że jego celem jest przejście najdłuższej trasy pieszej na całej Ziemi. Właśnie maszeruje przez RPA. Opowiedział nam o swoich przygodach i trudnościach, jakie musiał pokonać, by zrealizować marzenie.
Daniel Korzeniewski pokonał raka i wyruszył na przygodę życia. Kocha chodzić pieszo, więc może nie dziwi, że jego celem jest przejście najdłuższej trasy pieszej na całej Ziemi. Właśnie maszeruje przez RPA. Opowiedział nam o swoich przygodach i trudnościach, jakie musiał pokonać, by zrealizować marzenie. Daniel Korzeniewski, za zgodą
Daniel Korzeniewski od lat planował wielką przygodę – przejście najdłuższego pieszego szlaku na powierzchni Ziemi. 24 tys. km, 18 krajów, ok. 30 miesięcy wędrówki. Na drodze stanął mu rak. Daniel nie załamał się, pokonał nowotwór i właśnie maszeruje przez Afrykę. Udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział o swoich przygotowaniach, planach i nadziejach. Przekonaj się, jak udało mu się zrealizować marzenie o niezwykłej podróży.

Spis treści

Wyruszył na największą przygodę swojego życia. Nie powstrzymał go nawet rak

Daniela Korzeniewskiego możesz już znać z dwóch wywiadów opublikowanych na Stronie Podróży. W pierwszym opowiedział nam o swoich planach przejścia najdłuższej pieszej trasy na świecie. Tego wyczynu nie dokonał jeszcze nikt, ale Daniel ma wyjątkowe predyspozycje. Urodzony w Wałbrzychu, wychowany w Górach Sowich, od dziecka pokonywał pieszo długie dystanse i kocha maszerować. Przemaszerował już Kaukaz, Skandynawię, a ostatnio także całą Kenię wzdłuż, o czym opowiedział nam w drugim wywiadzie. Oba teksty możesz znaleźć poniżej:

Wreszcie, po latach przygotowań, Daniel był gotowy do drogi, do wyruszenia na swoją wielką przygodę i przejścia najdłuższej pieszej trasy na świecie: z Kapsztadu do Singapuru, łącznie ok. 24 tys. km, 18 krajów, ok. 30 miesięcy marszu.

Mapa wyprawy Daniela Korzeniewskiego
Daniel planuje przejść najdłuższą pieszą trasę na świecie, z Kapsztadu do Singapuru. To ponad 23 tys. km i 18 krajów do pokonania! Daniel Korzeniewski, za zgodą

Niestety, jak grom z jasnego nieba spadła na niego diagnoza: rak tarczycy. Daniel nie zmienił jednak planów: pokonał raka, zebrał sprzęt, fundusze i w końcu wyruszył na swoją wielką wyprawę! Właśnie maszeruje przez RPA.

Wielki marsz Daniela możesz śledzić na bieżąco za pomocą stale aktualizowanej internetowej mapy.

Polak regularnie publikuje też posty ze swojej wędrówki na Facebooku, a jego postępy śledzi regularnie już niemal 10 tys. osób. Koniecznie dołącz do grupy, a jeśli spodoba ci się wielka wyprawa Daniela Korzeniewskiego, możesz go wspomóc na Patronite. Jak na razie Daniel zebrał już na swoim koncie ponad 28 tys. zł, ale to tylko kropla w morzu potrzeb, jeśli ma zrealizować swój cel i faktycznie przejść 24 tys. km w ciągu najbliższych 30 miesięcy.

Po raz kolejny porozmawialiśmy z Danielem Korzeniewskim o jego niesamowitej wyprawie, trudnościach, które udało mu się pokonać, i przygodach na szlaku. Przekonaj się, jak udało mu się zrealizować marzenie o przejściu pieszo połowy świata.

„Nie wiem, dlaczego się nie boję”. Rozmowa z Danielem Korzeniewskim z pierwszego odcinka wielkiej wyprawy

Strona Podróży: Czy możesz pokrótce opowiedzieć naszym czytelnikom, co się z tobą działo od czasu przemarszu przez Kenię w lipcu 2022 r.? Dlaczego przejście najdłuższego szlaku pieszego świata musiało zostać przesunięte?

Daniel Korzeniewski: Po powrocie z Kenii moje zdrowie zaczęło się psuć. Trzy dni po powrocie czułem się bardzo słaby, gorączka 38 stopni, ból pleców, zawroty głowy. Pojechałem do szpitala zakaźnego z myślą, że przywiozłem coś z Kenii. Po 8 godzinach w szpitalu i szerokim wachlarzu badań wypuścili do domu, mówiąc, że nic nie znaleźli.

Daniel Korzeniewski w drodze na lotnisko Chopina w Warszawie
Daniel z bagażami przed wyruszeniem na lotnisko Chopina w Warszawie. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Ale nadal czułeś się źle?

Niestety. Tydzień później pojawiło się zapalenie spojówki – najpierw prawe oko, a 2 dni później lewe. Po 2 tygodniach zapalenie stawu barkowego, drętwienie uda, ból karku oraz zapalenie rozcięgna podeszwowego. Szwedzi rozłożyli ręce. Tomografia oraz RTG niczego nie wykazały.

Żaden lekarz nie wpadł na to, co może ci dolegać?

Przez prawie rok zmieniałem lekarzy, przychodnie, szpitale – i nic. Poddałem się, a część objawów samoistnie zniknęła. Został tylko znikający i powracający ból pięty i karku. W końcu i z tym odpuściłem i kontynuowałem przygotowania do wyprawy.

Kiedy dokładnie planowałeś ruszyć?

Termin startu wyprawy był wyznaczony na 1 lipca 2023 (pierwszy odcinek z Polski do Ankary), więc zamknąłem wszystko w Szwecji i na początku czerwca zeszłego roku przyleciałem do Polski, aby spędzić czas z rodziną, której od dawna nie widziałem.

Korzystając z tego, że byłem w Polsce, pojechałem do Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni.

Kapsztad
Daniel zaczął swoją podróż na początku czerwca 2024 r. w stolicy RPA, Kapsztadzie. Daniel Korzeniewski, za zgodą

I oni wreszcie coś znaleźli?

Od razu przyjęli mnie na oddział! Zrobili szereg specjalistycznych badań oraz USG tarczycy. I sprawa była jasna: mam guza na tarczycy wielkości 6 mm. Wyszedłem ze szpitala ze skierowaniem na biopsję, ale już w Gliwicach.

I co wyszło z biopsji?

Trzy dni przed startem zadzwonili ze złą informacją: „Proszę pana, ma pan raka tarczycy złośliwego, kategorii 6”. A żeby tego było mało, to jeszcze z przerzutami na węzły chłonne. W głowie pojawiła mi się myśl: iść z rakiem, czy bez? I analiza konsekwencji każdej decyzji. Wygrał rozsądek, postanowiłem wyciąć drania i ruszyć w moją podróż bez raka.

Szacunek. Wiele osób po takiej diagnozie zastopowałoby całe swoje życie i skupiło na leczeniu i rekonwalescencji, a ty tylko kombinowałeś, jak zrobić, żeby operacja nie zakłóciła za bardzo planów wyprawy.

Łatwo nie było. Po udanej operacji musiałem jeszcze przystosować się do życia bez tarczycy, nauczyć na nowo swojego organizmu i ustabilizować hormony. Przez to wszystko start przesunął się o prawie rok.

Co motywuje cię do maszerowania? Do pokonywania tych wszystkich problemów i parcia naprzód?

Przede wszystkim jest to ciekawość świata, chęć zobaczenia pięknych miejsc w Afryce i Azji, spotykania ludzi, słuchania ich historii, zobaczenia, jak żyją, jak mieszkają, żądza przygody i sprawdzenia siebie.

Lubię wyzwania i pokonywanie trudności – to mnie wzmacnia!

Daniel z ludźmi napotkanymi na drodze w RPA
Do wędrówki pcha Daniela chęć poznawania świata ludzi. To z napotkanymi osobami wiążą się jego najciekawsze wspomnienia z wędrówek po Skandynawii, Tanzanii, czy Kenii. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Jak udało ci się zorganizować tak wielką wyprawę mimo problemów ze zdrowiem?

Do tej wyprawy przygotowywałem się kilka lat: mentalnie, fizycznie, psychicznie i sprzętowo.

Pomagało mi wiele osób. Największą pomoc w zbieraniu informacji dostałem od Polaków mieszkających w Afryce (Magda z Kapsztadu, Życie jak w Afryce z północnej części RPA), a także od mojego przewodnika na Kilimandżaro oraz Dawida, z którym wędrowałem przez Kenię. To oni dawali mi cenne wskazówki i porady o bezpieczeństwie, cenach, podejściu lokalnych do białych itp. itd.

Jakie były największe trudności w czasie organizacji wyprawy?

Największą trudnością był czas wegetacji przed i po operacji. Przed operacją moją głowę zaprzątała jedna myśl: czy dasz radę bez tarczycy? Przecież tarczyca to jak gaźnik w samochodzie.

Długo trwało też kompletowanie sprzętu, jego testowanie i wymiana na bardziej praktyczny i lżejszy.

Jak zebrałeś fundusze na wyprawę?

Sprzedałem cały swój życiowy dobytek, samochód, sprzęt wspinaczkowy, rower, książki, meble, po prostu wszystko, co było zbędne podczas aktualnej wyprawy przez dwa kontynenty.

Zostawiłem tylko to co, wiozę w wózku oraz kilka rzeczy, które rodzina będzie mogła mi dosłać.

Daniel i jego wierny wózek ze sprzętem
Daniel podróżuje pieszo, ciągnąc za sobą swój wierny wózek. Miał go też na innych wyprawach, ale teraz został zmodyfikowany, by lepiej pasował do potrzeb i mniej obciążał kręgosłup piechura. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Czy zamierzasz podejmować jakieś prace po drodze?

Jeśli będzie taka potrzeba, to będę podejmował pracę na farmach lub plantacjach.

Jak mogą cię wesprzeć internauci?

Można mnie wesprzeć na Patronite, BuyCoffee, PayPal, Blik oraz Revolut.

Wiemy, że ty sam jesteś nie do zatrzymania, ale jaki stosunek do wyprawy mają twoi bliscy? Czy nie martwią się o ciebie?

Szczerze mówiąc, to boją się. Pół żartem, pół serio wspominali nawet, że sprzedadzą mój wózek i nigdzie nie pójdę. Pewnie gdzieś w głębi duszy nie chcieli, żebym wyruszył. Ale to jest silniejsze ode mnie! Czuję się wspaniałe wędrując, sprawia mi to radość. Siedząc w jednym miejscu czułbym, że tracę coś, co jest dla mnie bardzo ważne.

Po długich i niełatwych przygotowaniach, pokonaniu raka i sprzedaży całego dobytku, w końcu ruszyłeś na swoją wymarzoną wyprawę. Kiedy dokładnie wystartowałeś i jak długo zajmie ci pokonanie całego szlaku?

Oficjalnie wędrówkę zacząłem 7 czerwca 2024 o godzinie 8:00. Nie nazwałbym tego szlakiem, a raczej pionierską trasą wytyczoną przeze mnie. Ile zajmie mi jej pokonanie? Myślę, że powinienem się wyrobić w 3 lub 4 lata.

Jak właściwie wybierasz swoją trasę?

Trasa jest wyznaczona przez Google Maps, ale tak, aby omijać parki narodowe, przez które nie ma możliwość wędrowania.

Jakie czynniki bierzesz pod uwagę, decydując, przez jaki kraj przejdziesz?

Przede wszystkim poziom bezpieczeństwa w danym kraju.

Ryzyko oczywiście zawsze jest, np. ukąszenia przez komary z malarią, ziką, denga, przez jadowite pająki i żmije. W czasie mojej wędrówki mogą wystąpić powodzie, mogę trafić na złych ludzi. Warunki pogodowe i anomalie też są sporym zagrożeniem. Na pustyni może mi zabraknąć wody oraz jedzenia.

Obóz Daniela
Obozy Daniela na szlaku wyglądają mniej więcej tak. Daniel Korzeniewski, za zgodą

To wszystko brzmi bardzo poważnie, a mimo wszystko idziesz przed siebie.

Wybieram takie regiony, gdzie ryzyko jest najmniejsze. Ale nie da się go całkowicie wyeliminować, więc nie ma sensu próbować i rezygnować z planów.

Czy wszystko jest zaplanowane z góry, czy raczej stawiasz na spontaniczność?

Plan musi być, aby można było go modyfikować w trakcie. Częściowo się go trzymam, ale też dostosowuję się do warunków, jakie panują w miejscu, do którego doszedłem. Tak było na przykład na odcinku z miejsca startu w Kapsztadzie do Przylądka Igielnego. Musiałem okrążyć tereny zalane przez ulewne deszcze, co wydłużyło mi trasę o prawie 20 km.

Idziesz teraz przez RPA, w planach masz przejście przez wiele innych krajów, uchodzących za dość niebezpieczne. Czy nie obawiasz się maszerowania np. przez Iran, czy Pakistan?

Jeszcze do tego nie doszedłem, dlaczego nie boję się iść w takie miejsca. To albo moja wada, albo zaleta [śmiech]. Wychodzę z założenia, że co ma być, to będzie. Jeśli mam zginąć, to zginę, ale przynajmniej ze świadomością, że robię coś, na co się jeszcze nikt nie odważył.

Kocham życie, ale nie boję się śmierci. Wieżę w reinkarnacje, ale nie że odrodzę się jako zwierzę, a jako człowiek. Według moich poglądów dusza po śmierci pojawia się w nowym życiu, w nowym ciele.

Co fajnie pokazała mi hipnoza regresyjna.

W drodze przez RPA
W RPA Daniel maszeruje przez miasta, wsie, parki narodowe i bezdroża. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Co takiego zobaczyłeś w czasie hipnozy?

Podczas hipnozy byłem w trzech miejscach w różnych czasach. Pamiętam stary statek drewniany, coś jak galeon. Epokę określiłbym na między 1400 a 1600 n.e. Pamiętam wszystko ze szczegółami, ilu nas było, jaka była pogoda, która półkula. Byłem na statku, było jasno i ciepło, a my płynęliśmy na żaglach. Po analizie miejsca, szczegółów statku, odzieży prawdopodobnie byłem na wyprawie Krzysztofa Kolumba, ale nie z nim.

Wniosek jest taki, że kontynuuję podróże, odkrywanie nieznanego.

Zachód słońca w RPA
Daniel nie obawia się nocować pod gołym niebem w obcym kraju. W ogóle niewiele go przeraża i właściwie sam nie wie, skąd się bierze ta odwaga, ale pomaga mu w wędrówkach. Rak nie tylko go nie złamał, ale nawet nie wymusił znaczącej zmiany planów, z wyjątkiem przesunięcia wyprawy o rok. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Maszerujesz teraz przez RPA, kraj rzadko odwiedzany przez polskich turystów. Jakie masz wrażenia z Kapsztadu i dotychczasowej trasy?

Kapsztad jest pięknym miastem, przystosowanym do turystów, ale łatwo jest zabłądzić i wejść w slumsy. Slumsy lepiej omijać - pokrywają 1/3 Kapsztadu i przylegają do lotniska. Szansa ataku na tle rabunkowym wynosi tam podobno 200 proc.

Co cię zaskoczyło w RPA, co rzuciło ci się w oczy?

W samym Kapsztadzie zaskoczyła mnie część turystyczna. Miasto ma specyficzny urok z przylegającymi do niego górami. Lokalni uliczni artyści z ogromnym talentem. Jest to miasto dość ciche, ale z szerokim spektrum atrakcji.

Jak właściwie mieszkańcy RPA reagują na twój widok?

Są pod ogromnym wrażeniem tego, co chcę zrobić, zaczepiają mówiąc, że wyglądam, jakbym szedł w długą podróż. Wtedy zaczyna się rozmowa i moja opowieść o tym, co robię. Często robią mi zdjęcia i dołączają do obserwujących mnie na Facebooku. Kierowcy, którzy mnie mijają, pozdrawiają mnie, trąbiąc i machając. Czasem ktoś zawróci, żeby ze mną porozmawiać.

Daniel Korzeniewski w RPA
Daniel dokumentuje swoją wyprawę na bieżąco. Możesz śledzić jego poczynania na Facebooku. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Czy poznałeś już bliżej jakieś ciekawe osoby?

Codziennie kogoś spotykam i każdy wydaje się być ciekawy.

Z perełek: para która, mieszka od 9 pokoleń na farmie. Hodują 150 sztuk owiec, mają ogromne pola uprawne, gdzie uprawiają rzepak i pszenicę. Wszedłem na farmę, aby zapytać o miejsce na namiot. Dostałem zgodę, aby 5 minut później usłyszeć, że mogę skorzystać z prysznica, a i łóżko też się znajdzie. Przesympatyczne małżeństwo, specjalnie dla mnie zrobili pyszny obiad, piersi z kurczaka, ziemniaki w ziołach zapiekane w piekarniku. Do tego dostałem lampkę pysznego lokalnego wina. Na śniadanie podali jajecznicę, pomidorki zapiekane w ziołach, croissanty, litr soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy. To była prawdziwa uczta dla podniebienia. Ich gościna przerosła moje najśmielsze oczekiwania.

W drodze przez RPA
Krajobrazy RPA zapierają dech w piersiach, ale Daniel nie ma wiele czasu na ich podziwianie. Musi przemaszerować ok. 30 km dziennie. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Poznałem też bliżej Afrykanów. Podszedłem zapytać o pozwolenie na przespanie się w opuszczonym domu sąsiadującym z ich własnym domem. Bez problemu zgodzili się. Po godzinie cała rodzina przyszła zobaczyć, jak się urządziłem. Odbyliśmy 30-minutową rozmowę o mojej podróży, zrobiliśmy sobie wszyscy razem selfie i poszli do domu. Po 30 minutach przyszła kobieta ze zdjęcia mówiąc, że gdybym czegoś potrzebował, to śmiało mogę przyjść. Oferowali miskę z wodą do umycia się oraz wspólną kolację. Ale byłem zbyt zmęczony i marzyłem tylko o zaśnięciu. Rano przyszli się pożegnać i przynieść pyszne pomarańcze z pobliskiej plantacji, na której pracują.

Droga zalana aż po horyzont
Czasem zdarza się i tak - droga zalana aż po horyzont. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Wspominałeś o sprzęcie, jaki przygotowałeś na wyprawę. Takie praktyczne aspekty wielkich przygód zawsze są bardzo interesujące. Co właściwie nosisz ze sobą na co dzień, czego używasz w czasie wyprawy?

Najczęściej aparatu fotograficznego oraz GoPro.

Ciągnę za sobą wózek rowerowy, który ma funkcję trekkingową. Wiozę w nim kuchenkę na benzynę, śpiwory, garnki, jedzenie, wodę do picia, odzież, powerbanki, panele słoneczne, namiot i wiele innych drobnych rzeczy. Jest tego sporo, w końcu ciągnę za sobą swój dom z najbardziej potrzebnymi do przetrwania rzeczami.

Jakie masz plany na przyszłość związane z tą wyprawą? Planujesz zmontować film, może napisać książkę?

Na pewno chce tę wędrówkę uwiecznić, robiąc zdjęcia i filmiki z każdego dnia. Materiału będzie sporo i może kiedyś powstanie jakiś film, ale na chwilę obecną delektuję się drogą.

Jeśli chodzi o książkę, to tak, będzie z każdego kraju osobna. I jest już ktoś kompetentny, kto ją pisze na podstawie udostępnionych relacji.

Lama wyglądająca zza ogrodzenia
Na swej drodze Daniel spotyka różne fantazyjne postaci. Na zdjęciu alpaka o melancholijnym spojrzeniu. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Piękne dzięki za rozmowę. Trzymamy kciuki za twoją wielką przygodę – obyś dotarł bezpiecznie do celu!

Zobacz więcej zdjęć z wielkiej wyprawy Daniela Korzeniewskiego w naszej galerii i na jego koncie Facebook.

Wózek Daniela na afrykańskim wybrzeżu
Trzymaj kciuki za Daniela. Będziemy informować o postępach jego wyprawy. Daniel Korzeniewski, za zgodą

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Podróży codziennie. Obserwuj Stronę Podróży!

Czytaj też: Śnieżka – Babia Góra – Rysy. Trzy szczyty w jeden dzień. Wywiad z Mateuszem Cyrwusem

Dodaj firmę
Logo firmy Polska Organizacja Turystyczna
Warszawa, Chałubińskiego 8
Autopromocja
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Koniec hotelu Marriott w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronapodrozy.pl Strona Podróży