MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dość czekania! Po trzech latach wracają lubuskie derby!

Cezary Konarski, Jarosław Miłkowski
Oprawy kibiców podczas lubuskich derbach zawsze przyciągają wiele uwagi.
Oprawy kibiców podczas lubuskich derbach zawsze przyciągają wiele uwagi. Archiwum GL
Po niemal trzech latach do kalendarza żużlowej PGE Ekstraligi wróciły lubuskie derby. W niedzielę 5 maja pierwszy mecz tym sezonie. NovyHotel Falubaz Zielona Góra na własnym torze podejmie ebut.pl Stal Gorzów. Początek ściągania o godz. 19.15.

Ostatnie lubuskie derby, których stawką były ligowe punkty odbyły się w 2021 roku. Oba spotkania wygrali gorzowianie – najpierw 9 maja w Zielonej Górze ograli Falubaz 50:40, a w rewanżu 23 lipca – 48:42. Dodajmy, że mecze rozgrywane były wtedy przy obostrzeniach związanych z pandemią koronawirusa, spotkanie w Zielonej Górze odbyło się przy pustych trybunach, w Gorzowie (po pewnym „zluzowaniu” ograniczeń) część stadionu mogła zostać wypełniona kibicami.

Biletów nie ma już od dawna

Sezon 2021 był bardzo słaby dla zielonogórzan, którzy spadli do I ligi, ścigali się w niej przez dwa lata. Po powrocie Falubazu do PGE Ekstraligi, do terminarza rozgrywek wróciły lubuskie derby. Pierwsze starcie odbędzie się 5 maja w Zielonej Górze, czyli niemal dokładnie trzy lata po ostatnim derbowym pojedynku rozegranym w Grodzie Bachusa. Kibice żużla na Ziemi Lubuskiej z pewnością z utęsknieniem wyczekują tego spotkania, bo „święta wojna” to dla wielu z nich najważniejsze wydarzenie sezonu.
Zainteresowanie meczem jest ogromne, zielonogórski stadion wypełni się po brzegi. Ostatnie bilety na pierwsze tegoroczne derby sprzedały się 27 kwietnia, czyli osiem dni przed datą spotkania.

Jak to w lubuskich derbach bywało?

Lubuskie derby zwykle wywołują wielkie emocje, niestety często negatywne. Fani obu drużyn nie szczędzą wobec siebie „uprzejmości”. Gorzowianie i zielonogórzanie od lat darzą się „uczuciem”. Kiedyś „miłość” wyznawali sobie jednak m.in. kamieniami. Na szczęście od kilkunastu lat obie strony wyrażają ją słowami.

Był 9 kwietnia 1978 roku. Tego dnia odbywał się mecz drugiej kolejki ówczesnej I ligi. Falubaz był beniaminkiem, a Stal aktualnym mistrzem Polski. Od emocji aż kipiało. W pierwszym biegu Edward Jancarz, lider Stali, spowodował upadek zielonogórzanina Aleksandra Grygora. W kolejnym sprawcą kolizji był Marek Towalski, także ze Stali. Nic więc dziwnego, że spotkanie nie zakończyło się z ostatnim wyścigiem.

„Po meczu rozpoczął się drugi, bardziej dramatyczny pojedynek. Walka toczona na kamienie, ławki i pręty przypominała dzisiejsze konfrontacje kibiców piłkarskich. Większość samochodów i autokarów z rejestracjami gorzowskimi wracała bez szyb i z uszkodzonymi karoseriami. Wiele osób było rannych” – pisał o tamtych wydarzeniach gorzowski dziennikarz Robert Borowy.

Prawy prosty Śwista seniora

Niewiele spokojniej było 13 lat później. 15 września 1991 roku Stal podejmowała u siebie Morawskiego (tak przez cztery lata nazywała się drużyna z Zielonej Góry). W szóstym wyścigu rywalizowali m.in. Jarosław Szymkowiak (Falubaz) i Piotr Świst (Stal). Na pierwszym wirażu drugiego okrążenia zielonogórzanin wyprostowanym motocyklem wjechał w gorzowianina. Obaj upadli. Gdy się jednak podnieśli, na tor wkroczył ojciec Śwista. Prawym prostym wymierzył cios Szymkowiakowi. Na trybunach i poza nimi też spokojnie tego dnia nie było. Kilka razy płonęły flagi z żółto-niebieskimi barwami Stali. Gdyby nie policja, do „dogrywki” doszłoby także poza stadionem.

Władek i Robert

Kilkanaście lat później wojna na pięści i kamienie przerodziła się w bitwę na słowa, ostro „walili” w siebie zarządcy obu klubów.
W sezonie 2007 Stal zwyciężyła na zapleczu ekstraligi i wracała do elity. Klubem rządził wówczas Władysław Komarnicki. Na starty nad Wartą namówił Tomasza Golloba, Rune Holtę i Petera Karlssona, a kontraktami pochwalił się kibicom w prezencie na Mikołajki. Drużynie postawił jasny cel: „Dwa razy wpieprz przyjaciołom z południa i oczko wyżej”. Falubaz, którym kierował wtedy Robert Dowhan, odpowiedział niemal od razu, jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Zorganizował prezentację zespołu, na której wystąpił Big Cyc, a kibice śpiewali z zespołem „Władek to świnia”.

Kibice w mundurach?

Docinek nie brakowało, ale bardziej nieprzyjemnie zrobiło się przed sezonem 2010, kiedy Falubaz podczas odbywającej się w Zielonej Górze żużlowej gali, wyświetlił film, który uderzał we Władysława Komarnickiego i ówczesnego lidera Stali Tomasza Golloba. W filmie znalazł się m.in. obrazek, w którym prezes Stali, po wysokiej porażce swojej drużyny w Zielonej Górze, ironicznie pytał: Kto to jest Tomasz Gollob?

Strony przez jakiś czas na siebie „warczały”, ale Władysław Komarnicki nie wytrzymał i wytoczył cięższą artylerię. Wrócił do derbowego starcia z poprzedniego sezonu, zakończonego w Zielonej Górze wielką awanturą. Wtedy wśród gorzowskich kibiców znaleźli się chuligani, którzy rzucali w tłum racami. Próbowali też wnieść na stadion bomby własnej produkcji z napisami „J... Falubaz”. Policja zastosowała odpowiedzialność zbiorową i wypędziła ze stadionu wszystkich fanów Stali. W czasie interwencji ucierpiało kilkudziesięciu gorzowskich kibiców. Prezes Stali oskarżył zielonogórski klub o prowokację. Usłyszeliśmy, że policyjną akcją sterowali działacze Falubazu, a w mundury poprzebierani byli zielonogórscy kibice. Robert Dowhan – prezes Falubazu - zażądał od sternika Stali publicznych przeprosin. Nie doczekał się, dlatego skierował sprawę do sądu. A Władysław Komarnicki jeszcze bardziej zaognił sytuację. Oświadczył, że słynnych bomb nie mogli wnieść na stadion kibice Stali, a była to zielonogórska prowokacja.

To był żart chwili

- To nie ja wywołałem tę wojnę – mówił Władysław Komarnicki o wezwaniu do sądu, a o słynnym „dwa razy wpieprz”, powiedział tak: - Tamte słowa wzbudziły zbyt wiele emocji. To był żart chwili.

Ale jeszcze w tym samym roku (2010) obie strony najwyraźniej uznały, że żarty przerodziły się w niebezpieczną grę, która w wielu kibicach wyzwoliła nienawiść. Doszło do ugody w sądzie, a kolejnym gestem pojednania był wspólny obiad zarządców klubów w urokliwej Kęszycy Leśnej. Władysław Komarnicki zamówił stek ze strusia, a Robert Dowhan rybę.

- Nie od dziś wiadomo, że dzięki zgodzie można tylko zyskać – mówił Władysław Komarnicki. A Robert Dowhan dodał: - Wspólnie popracujemy nad tym, by kibice przestali bać się przyjeżdżać do drugiej lubuskiej stolicy.

Gollob wolałby starty na Ukrainie?

Ale już kilka miesięcy później Władysław Komarnicki nie wytrzymał i tak skomentował medialne doniesienia, jakoby Tomasz Gollob miał jeździć w Falubazie: - Prędzej wesz zacznie kaszleć niż trafi do Zielonej Góry. Myślę, że Tomek wolałby jeździć na Ukrainie niż przejść do Falubazu.
Robert Dowhan chyba aż tak barwnego języka nie miał. Gorzowianie do dziś jednak pamiętają jego słowa z 2012 roku. Sędzia nie potrafił zdecydować się na przerwanie pojedynku po informacji o śmierci brytyjskiego żużlowca Lee Richardsona. Telewizyjne mikrofony wyłapały Roberta Dowhana mówiącego do swoich zawodników: - Nie jedźcie, bo cała Polska mi tu napier***la”.

Później relacje między Stalą, a Falubazem poprawiły się, choć od czasu do czasu pojawiają się uszczypliwości. Tak, jak np. w 2016 roku, gdy Robertowi Dowhanowi nie spodobało się to, w jaki sposób Władysław Komarnicki celebrował zdobyty przez Stal tytuł mistrza Polski.

– Żenujące obrazki, jechał na czołgu, paląc cygaro na stadionie, w miejscu publicznym, gdzie obowiązuje zakaz palenia – wytykał Robert Dowhan. Władysław Komarnicki ripostował: - Pan Dowhan powinien być mi wdzięczny. Jako ktoś, komu sprzedaż wyrobów tytoniowych nie jest obca, powinien się z tego powodu cieszyć.

To były pamiętne oprawy

Dziś „świętą wojnę” widać przede wszystkim na stadionowych trybunach. Co roku nie milkną odwieczne: „Zdechł pies, Fa-lu-baz!” i „Cześć, cześć, Falubaz wita wieś”. Na widowni jest jednak - zaryzykujmy to stwierdzenie - inteligentniej. Wszystko za sprawą kibicowskich opraw. Które z nich zapadły nam w pamięć?
Jeśli chodzi o Stal, to za jedną z bardziej ciekawszych uważamy tę z rundy play off 10 lat temu. 22 czerwca 2014 roku w trakcie kontroli po meczu w Gorzowie stwierdzono u Patryka Dudka niedozwolony doping i zielonogórski zawodnik został zawieszony. Trzy miesiące później zielonogórzanie przyjechali do Gorzowa już bez „Duzersa”. Miejscowi fani wywiesili więc ogromną podobiznę zawodnika z „dymkami” niczym z komiksu: „A gdzie jest Dudek?”, „Dopinguje”.

Do gustu przypadła nam też sektorówka z 21 czerwca 2009 roku. Od powrotu do ekstraligi Stal pojedynkowała się z „myszami” trzykrotnie i wszystkie trzy mecze przegrała. Gorzowscy kibice przekuli to w dowcip: „Nawet z wygranymi derbami jesteście lata świetlne za nami”.

To był mistrzowski numer

Do tej pory nic jednak nie przebiło akcji, którą w 2009 roku zorganizowała grupka kibiców z Zielonej Góry. Kilku z nich, grubo przed meczem weszło na sektor fanów Stali, słynną trybunę „Komarówkę”. Usiedli sobie w klubowych szalikach Stali, na głowach mieli czapeczki sponsora gorzowskiego żużlowca Rafała Okoniewskiego. Kiedy gorzowianie zaczęli oprawę, zakamuflowani kibice Falubazu pochwalili się, że też mają sektorówkę i będą ją rozwijać. Drugi wyścig Stal wygrała 5:1. W szale zwycięstwa wszyscy, bez wątpliwości zaczęli rozwijać dodatkową sektorówkę z wielkim napisem „Tylko Falubaz”. Efekt? Komentarze na całą Polskę, bo numer na zawsze przeszedł do historii kibicowskich opraw.
Do tego napisu nawiązali później kibice żółto-niebieskich. Podczas jednych z derbów nad stadionem dwukrotnie przeleciała motolotnia. Przy pierwszym przelocie ciągnęła napis z tekstem z 2009 r., ale za drugim podejściem była puenta: „Przy Wielkiej Stali to... tylko Falubaz”.

W 2020, pandemicznym roku, też można było uśmiechnąć się na widok żużlowego folkloru. Na sektorówce kibiców Falubazu, Myszka Miki miała na twarzy założoną maseczkę, a przed nią fruwały żółto-niebieskie „kuleczki”. Całość spinał napis: „Alert RCB! Intensywne wybijanie wirusa”.

9. edycja konkursu na Miss Startu żużlowej PGE Ekstraligi (2023): 1. Karolina Szwajłyk (Toruń)

Miss Startu PGE Ekstraligi wybrana! Laureatki są naprawdę ur...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska