Tatry. "Podwyżka cen biletów za wstęp na szlaki turystyczne była konieczna" - mówi dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego
Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Marcin Szkodziński
Na co Tatrzański Park Narodowy przeznaczy dodatkowe pieniądze z podwyżki cen biletów wstępu na szlaki i dlaczego ona była konieczna? O tym m.in. rozmawiamy z Szymonem Ziobrowskim, dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Od 1 marca wchodzi podwyżka cen biletów wstępu na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dorosły wędrowiec zapłaci o 1 zł więcej – czyli 9 zł za jednorazowe wejście na szlak. Bilety ulgowe podrożeją o 50 groszy – do 4,5 zł. Przed rokiem, gdy również podnosiliście ceny, mówił pan, że nie będzie kolejnej podwyżki. Skąd więc teraz taka decyzja?

Niestety, jesteśmy zmuszeni podnieść ceny biletów. Przede wszystkim z powodów rosnących kosztów stałych. Dlatego wspólnie z Karkonoskim Parkiem Narodowym podjęliśmy taką decyzję, że razem podnosimy te ceny od marca. Ta podwyżka jest uzasadniona również tym, że od dwóch lat bardzo wzrósł ruch turystyczny w Tatrach. W 2021 roku np. mieliśmy 4,6 mln wejść na szlaki. To oczywiście oznacza, że turyści kupują bilety. Ale to także w istotny sposób zwiększa nasze zaangażowanie w obsługę tego ruchu. Chodzi m.in. o zbieranie śmieci, utrzymanie toalet, musimy np. zwiększyć ilość wywożonych toalet z terenu parku narodowego. To także oznacza zwiększony ogólny nadzór nad szlakami i kwestią udostępniania Tatr dla zwiedzających.

W 2021 roku informowaliście państwo, że ze sprzedaży biletów do kasy parku wpłynęło ok. 20 mln zł. Jak teraz po podwyżce zwiększy się ta pula?

Ruch turystyczny kształtuje się na poziomie 4 mln 600 tys. wejść, z czego my sprzedajemy ponad 3 mln biletów wstępu. Z tego mniej więcej ok. połowa to bilety ulgowe. Łatwo więc można policzyć, ile to może być.

Czy te pieniądze z biletów zostaną przeznaczone na pokrycie wydatków bieżących, czy też na zadania inwestycyjne?

Te pieniądze przede wszystkim pójdą na bieżące wydatki. Ale także do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, który ze sprzedaży biletów otrzymuje 15 proc. Pogotowiu te pieniądze z pewnością też się przydadzą, bo koszty stałe ratownikom również wzrosły. Ale oczywiście część też zostanie przeznaczona na nasze przedsięwzięcia. Realizujemy obecnie nowe punkty wejścia m.in. na Palenicy Białczańskiej, gdzie zaczyna się szlak do Morskiego Oka. Mamy zamiar w tym roku przystąpić do projektu odprowadzania ścieków z Tatr. Liczę, że uda się nam w tym roku rozpocząć budowę sieci, która wyprowadzi fekalia z gór.

Oprócz tego zobowiązani jesteśmy do prowadzenia programu utrzymania szlaków, które w poprzednich latach objęte zostały remontem. To z kolei wymaga zatrudnienia wielu osób, które po prostu codziennie będą na tych szlakach i będą o nie dbały.

Poza tym, mamy dość szeroką ofertę edukacyjną, którą kierujemy do turystów. To np. projekt „PoSzlaki”. Realizuje go kilkunastu edukatorów, a to oczywiście również oznacza koszty.

Wejdę teraz na innych szlak niż finanse. Ten w rejonie Kasprowego Wierchu. Chodzi o plany modernizacji wyciągu narciarskiego w Dolinie Goryczkowej. Jaki jest pana stosunek do tych planów? Organizacje ekologiczne mocno protestują przeciwko tym planom.

Ja znam raport oddziaływania na środowisk, który został stworzony na potrzeby tej inwestycji. On jest naprawdę solidnie przygotowany. Przede wszystkim jednak chcę podkreślić, że zgoda na modernizację wyciągu w Goryczkowej to efekt kompromisu. Gdyby patrzeć na to, co na początku proponowały Polskie Koleje Linowe, a na co wyrażono zgodę w decyzji środowiskowej, to tak naprawdę PKL remontuj to2, co jest. Wystarczy się tam przejść i zobaczyć, że tak naprawdę ta infrastruktura wymaga remontu. Jest przestarzała.

Jednak organizacje ekologiczne podnoszą, że największe zniszczenia będą w trakcie samego procesu remontu.

Możemy się denerwować, że sam etap remontu będzie generował pewne oddziaływanie. Jednak, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Jeżeli chcemy wyremontować Goryczkową, to trzeba ten proces remontu przeprowadzić. W Kuźnicach też mamy od kilku miesięcy remont placu. Jest pył, hałas, uciążliwości. Jednak wszyscy się na to godzimy, bo jest to naturalna konsekwencja prowadzenia prac remontowo-budowlanych.

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stronapodrozy.pl Strona Podróży