Turystyka ufologiczna. Te miejsca w Polsce przyciągają turystów i... kosmitów?
Gdynia
W środę, 21 stycznia 1959 roku ok. godziny 5 rano co najmniej kilkadziesiąt osób zauważyło wpadający do basenu portowego duży czerwony obiekt z rozgałęzioną ognistą smugą. Godzinę później spostrzeżono nadlatujący nad miasto od północnego- zachodu duży pojazd koloru pomarańczowego o różowych brzegach. Obiekt, przypominający talerz, zawisł nad Gdynią na kilkanaście sekund.
Informację o dziwnych wydarzeniach jako pierwsza podała popołudniówka "Wieczór Wybrzeża". Po kilku dniach plotek i domysłów, gazecie nakazano opublikować oficjalny komunikat, że tajemniczy obiekt z basenu portowego był meteorytem lub szczątkiem amerykańskiego satelity "Zeta 1958", który został wyrzucony przy rozpadzie amerykańskiej rakiety "Atlas". Nikt nie zwrócił uwagi, że rozpad "Atlasa" zaobserwowano w okolicach wyspy Guam nad Pacyfikiem, czyli... około 12 tysięcy kilometrów od Gdyni.
Pojemnik z basenu został zabrany przez pracowników Służby Bezpieczeństwa. Dziesięć lat lat później w książce "Latające spodki i cywilizacja kosmiczna" Guy Tarade opisał relację strażników portowych, którzy mieli na plaży spotkać istotę w dziwnym uniformie, ze spaloną twarzą i włosami, mówiącą nieznanym językiem. Została zabrana do szpitala, "gdzie stwierdzono u niej inny system krążenia i inne organy wewnętrzne. Po kilku dniach niecodzienny pacjent umarł w szpitalu w momencie, gdy zdjęto bransoletę z jego ramienia. Szczątki zostały przewiezione do ZSRR".