Spis treści
- Gdzie zjeść w Wilnie? 5 lokali, które musisz odwiedzić, zwiedzając stolicę Litwy
- Lokys: jak za czasów Wielkich Książąt Litewskich
- Gastronomika: „Chłodnik jest przereklamowany”
- Panama Food Garden: obiad w dawnej szklarni
- Momo Grill: to nie jest zwykłe mięso z grilla!
- Ertlio Namas: tradycyjne dania w nowoczesnym wydaniu
Gdzie zjeść w Wilnie? 5 lokali, które musisz odwiedzić, zwiedzając stolicę Litwy
13 czerwca 2024 r. ogłoszona została kolejna wersja słynnego, renomowanego przewodnika kulinarnego Michelin po najlepszych restauracjach świata. Po raz pierwszy w zestawieniu znalazła się Litwa - gwiazdki Michelin otrzymały cztery wileńskie lokale.
Tak się złożyło, że krótko przed ogłoszeniem nowego przewodnika Michelin wybrałem się do stolicy Litwy, by sprawdzić, jakie smakowitości czekają tam na turystów. Poniżej znajdziesz opisy pięciu wileńskich restauracji, które najbardziej warto odwiedzić w czasie wycieczki po tym fascynującym mieście. Trzy z nich zostały ostatecznie wyróżnione w nowym przewodniki Michelin!
To świetne miejsca na odpoczynek w czasie zwiedzania, rodzinny obiad lub wykwintną kolację z drugą połówką. Opowiem ci, jak w nich jest, co podają i ile to kosztuje.
Lokys: jak za czasów Wielkich Książąt Litewskich
Opinie z Google: 4,5 gwiazdki, 2653 recenzje.
Przegląd ciekawych restauracji Wilna zaczynam od miejsca zwanego Lokys, co po litewsku oznacza niedźwiedzia. To restauracja prowadzona przez tę samą rodzinę od 1972 r. Mieści się w dawnym domu kupieckim, którego najstarsze zachowane piwnice liczą sobie ok. 500 lat.
Misją właścicieli restauracji Lokys jest odtworzenie dawnej kuchni litewskiej. Chcą podawać gościom potrawy, jakie mogły trafiać na stół Wielkich Książąt Litewskich przed wiekami. W menu (dostępnym także po polsku) możemy natrafić np. na sekcję trofeów myśliwskich z pieczenią z dzika, lubianą jakoby przez księcia Giedymina, albo na zupę z raków, za którą przepadała podobno Anna, żona księcia Witolda. To nie czcza pisanina! Właściciele Lokysa przeprowadzili badania dostępnych źródeł historycznych, a także konsultowali się z Litewskim Instytutem Historycznym – wszystko po to, by ustalić, co faktycznie jadało się dawniej w litewskich dworach.
Sam wystrój restauracji także czerpie z historii. Właściciele starali się wiernie odtworzyć zarówno stare gotyckie piwnice, jak i barokową jadalnię z malowidłami na ścianach, wyremontowali winiarnię z pięknymi witrażami w oknach i udostępnili gościom dawny dziedziniec, ozdobiony portretami dawnej litewskiej szlachty, a nawet drzewem genealogicznym dynastii Giedyminowiczów.
Moje wrażenia
Jako pasjonat historii czułem się bardzo dobrze w starych, grubych murach Lokysa. Przeszłość odtworzona została tu z pasją, ale też bez pedantyzmu, może nawet trochę z przymrużeniem oka, żeby nie znudzić gości, za to dostarczyć wrażeń młodszym gościom. Właściciele stworzyli atmosferę dawnej karczmy bez uciekania się do kiczu. Należy docenić pracę, jaką włożyli w detale swojej oferty, np. menu, w którym przy każdej niemal potrawie starannie wskazano historyczne postaci, gustujące w tym akurat daniu, a także opisano etykietę obowiązującą przy średniowiecznym stole.
Zamówiłem dziczyznę. Za 30 euro przyniesiono mi wielką michę z kawałkami bobra, sarny i dzika, pieczonymi pomidorami i ziemniakami, a także sosami z miodu i bimbru. Bóbr smakował jak dziwna wołowina. Okazuje się, że w XVI w. bobry były na Litwie popularną potrawą postną, bo klasyfikowano je jako ryby. Dziś w Polsce bobry są pod ochroną, a ich jedzenie jest nielegalne, ale w Wilnie nadal można się przekonać, jak smakują.
Polecam wizytę w restauracji Lokys zwłaszcza miłośnikom miejsc nietypowych, historycznych, i rodzinom z dziećmi, które mogą się tu poczuć jak w czasach dawnych rycerzy. Przy okazji możecie też kupić trochę smakołyków na drogę – przy Lokysie działa sklepik z produktami lokalnych rolników. Można zaopatrzyć się np. w tradycyjne ser jabłkowy, syrop z szyszek, lub nalewki z dworu w Pokrojach.
Aktualne menu restauracji Lokys możesz znaleźć online.
Poniżej zamieszczam film o historycznych wnętrzach Lokysa:
Restauracja Lokys na mapie Wilna:
Gastronomika: „Chłodnik jest przereklamowany”
Opinie z Google: 4,5 gwiazdki, 195 recenzji.
Gastronomika zdobyła wyróżnienie w nowym przewodniku Michelin!
Restauracja Gastronomika jest być może jedną z najlepszych w całym Wilnie. Już jej położenie jest ciekawe: znajduje się w przyziemiu Skweru Boksto, zabytkowego kompleksu, liczącego sobie dobre 500 lat, który niedawno został odrestaurowany. Dawniej w tych budynkach działał m.in. szpital dla ubogich, prowadzony przez siostry szarytki, dziś jest tu centrum konferencyjne, przestrzeń na różne wydarzenia, np. śluby, z pięknym widokiem na miasto, a także SPA. Środek Skweru zajmuje ogród, a środek ogrodu piękna, 300-letnia lipa.
Gastronomika działa w tym miejscu od 2015 r. Przetrwała pandemię COVID-19 i zawieruchę po wybuchu wojny na Ukrainie dzięki niewyczerpanej energii swojego założyciela i szefa kuchni Liutaurasa Čeprackasa. Udało nam się z nim porozmawiać.
– W Gastronomice nie czuję, że muszę reprezentować kuchnię litewską. Chłodnik jest przereklamowany, lepiej wygląda niż smakuje – mówi Čeprackas. – Dużo podróżuję, dużo jem, więc lubię łączyć różne smaki z różnych zakątków świata. Smak jest jak kolor; dlaczego miałbym malować tylko kilkoma tradycyjnymi kolorami, skoro mogę używać tylu wspaniałych połączeń? Dlatego w Gastronomice ciągle próbujemy czegoś nowego, stale wprowadzamy zmiany do naszego menu.
W Gastronomice nie rezygnuje się zupełnie z kuchni litewskiej. Jest ona jednak traktowana jako źródło inspiracji, a nie sztywny kanon, którego trzeba się trzymać.
– Kuchnia litewska to nie tylko chłodnik i cepeliny – opowiada Čeprackas. – To kuchnia z pogranicza wielu kultur.
Zdaniem Čeprackasa to nie chłodnik, lecz kibiny (kibinai), czyli pierogi z mięsnym farszem, są najpopularniejszym daniem w Wilnie. On sam inspiruje się kuchniami świata (bardzo lubi kuchnię azjatycką, przez rok mieszkał też w Meksyku). Większość dań z menu Gastronomiki to jednak własne dzieła szefa kuchni, który nie hołduje żadnej konkretnej szkole kulinarnej.
Moje wrażenia
Gastronomika, choć leży w środku Starego Miasta, sprawia wrażenie zacisznej. Wnętrze głównej sali jadalnej zdobi kilka obrazów i nowoczesnych rzeźb, ale nie rozpraszają one i nie odciągają uwagi od najważniejszego – serwowanych dań.
Porcje są nieduże, ale połączenie dwóch pozycji z menu powinno zaspokoić apetyt nawet najbardziej zmęczonego zwiedzaniem turysty. Ja zadowoliłem się żabnicą (wyjątkowo paskudną z wyglądu głębokomorską rybą) podaną z dodatkiem fasolek, pietruszki i pikantnego sosu nduja. Aż trudno uwierzyć, że coś tak brzydkiego za życia może być tak smaczne po przejściu przez ręce Liutaurasa Čeprackasa.
Trzeba uczciwie przyznać, że Gastronomika nie jest szczególnie tania. Moja żabnica kosztowała 38 euro, deser tarragon na bazie ananasa kolejne 15 euro. Dodatkowe danie, np. pierożki, z reguły zalecane do dopełnienia obiadu, to wydatek rzędu 25-27 euro. Łącznie wychodzi ok. 78-80 euro za obiad od osoby.
Mimo wszystko sądzę, że warto odwiedzić Gastronomikę w czasie wycieczki po Wilnie, zwłaszcza jeśli uważasz się za smakosza i potrafisz docenić prawdziwy kulinarny kunszt.
Restauracja oferuje trzy różne warianty menu, także opcję wegetariańską. Aktualne menu możesz sprawdzić na oficjalnej stronie Gastronomiki.
Restauracja Gastronomika na mapie Wilna:
Panama Food Garden: obiad w dawnej szklarni
Opinie Google: 4,6 gwiazdki, 2329 recenzji.
Restauracja Panama Food Garden leży w bardzo przyjemnej dzielnicy Zwierzyniec. To część Wilna, położona w zakolu Wilii, na północny zachód od Starego Miasta. Dominuje niska zabudowa i domy jednorodzinne – można się tu poczuć trochę jak np. na warszawskiej Saskiej Kępie.
Moje wrażenia
Panama Food Garden pasuje do dzielnicy, w której się znajduje – też jest bardzo przyjemna, wyluzowana i pełna zieleni. Dosłownie – główną jadalnię urządzono w budynku dawnej szklarni i praktycznie w każdym kącie rosną tu żywe rośliny, a sufit nadal tworzą tafle szkła, dzięki czemu w środku jest jasno.
Zamówiłem ostrą zupę tom yum z owocami morza (małże, niewielki rak) za 14 euro oraz stek z tuńczyka za 24 euro. Choć cena dla Polaków zarabiających w złotówkach może wydawać się wysoka, trzeba przyznać, że porcje były bardzo solidne, a jedzenie smaczne i apetycznie podane.
Jeśli szukasz miejsca na smaczny lunch w oryginalnym otoczeniu dawnej szklarni albo na rodzinny obiad w luźnej atmosferze, w jednej z najładniejszych dzielnic Wilna, rozważ wizytę w tym ciekawym miejscu.
Aktualne menu możesz sprawdzić na oficjalnym profilu Facebook restauracji Panama Food Garden.
Panama Food Garden na mapie Wilna:
Momo Grill: to nie jest zwykłe mięso z grilla!
Opinie z Google: 4,7 gwiazdki, 618 recenzji.
Momo Grill zdobyła wyróżnienie w nowym przewodniku Michelin!
Momo Grill to dzieło Vytautasa Samaviciusa, szefa kuchni, który zapragnął podawać Litwinom dania proste, ale zapadające w pamięć, oparte na grillowanym mięsie. Dziś Samavicius ma pod sobą trzy restauracje: w Wilnie, Kownie i Kłajpedzie. Odwiedziłem tę wileńską, położoną niedaleko Placu Katedralnego. Wnętrze jest jasne i nowoczesne, a lokalizacja blisko głównych zabytków miasta sprawia, że Momo Grill wydaje się wręcz stworzona na popas dla turystów, chcących nabrać sił np. przed wdrapaniem się na Wzgórze Giedymina.
Moje wrażenia
Menu restauracji Momo Grill wcale nie jest takie proste, jak można by się spodziewać, słysząc hasło „grillowane mięso”. W karcie wśród przystawek znajdziesz np. ser burrata z pistacjami i tartar z tuńczyka, wśród dań głównych np. dorsza z dodatkiem cukinii, pomidorów i sosu miso, pośród deserów np. gruszkę w słodkim karmelu. Jest też opcja wegetariańska, np. kalafior w sosie pomidorowo-fasolowym, z dodatkiem grzybów shiitake. Nawet wytrawny smakosz znajdzie tu więc dla siebie jakąś kulinarną atrakcję.
Jedzenie serwowane jest szybko i wygląda smakowicie. Porcje są duże i spokojnie można je podzielić między dwie osoby.
Koszt jednego obiadu zależy oczywiście od dobranych składowych, mój zamknął się w kwocie ok. 50 euro (13 za przystawkę, 28 za danie główne, 8 za deser). Rodzic może podzielić swoją porcję z dzieckiem, wtedy rodzina złożona z dwojga dorosłych i dwójki dzieci zje w Momo Grill za 100 euro (84, jeśli odpuścicie sobie deser).
Aktualne menu restauracji Momo Grill możesz sprawdzić online.
Restauracja Momo Grill na mapie Wilna:
Ertlio Namas: tradycyjne dania w nowoczesnym wydaniu
Opinie Google: 4,7 gwiazdki, 172 recenzje.
Ertlio Namas zdobyła wyróżnienie w nowym przewodniku Michelin!
Restauracja Ertlio Namas mieści się na Starym Mieście, tuż obok Uniwersytetu Wileńskiego, w dawnym domu XVII- wiecznego architekta Jurgisa Ertlisa, który zajmował się m.in. renowacją wileńskiej bazyliki i Baszty Giedymina.
Założycielem restauracji i szefem kuchni jest Tomas Rimydis, którego specjalnością są tradycyjne dania kuchni litewskiej, interpretowane w nowoczesny sposób. Rimidys lubi sięgać po receptury bardzo stare i odtwarzać potrawy, jakimi raczyła się litewska szlachta różnych epok, ale też zmieniać je po swojemu tak, by odpowiadały nowoczesnym gustom.
Nie obowiązuje dress code, ale biała koszula jest zawsze mile widziana.
Moje wrażenia
W Ertlio Namas czekał na nas wystawny obiad z czterech dań z dobranymi winami. Posadzono nas przy okrągłym stole pod eleganckim żyrandolem. Kelnerka najpierw opowiadała nam o każdym daniu, jego historii, roli w litewskiej tradycji kulinarnej i ewentualnych zmianach, wprowadzonych do przepisu przez szefa kuchni. Potem stawiano przed nami talerze, półmiski i kieliszki, i zostawiano nas, byśmy mogli w spokoju cieszyć się posiłkiem. Obsługa stała na bardzo wysokim poziomie, a nasz stół obsługiwało kilku kelnerów, więc zmiana zastawy przebiegała sprawnie.
Powyższą operację powtórzono cztery razy. Zgodnie z menu podano nam najpierw XIX-wieczną potrawkę z królika z dodatkiem rzodkiewki, następnie zupę szczawiową, podobno wyjątkowo popularną w XVI w., potem XVIII-wieczną tartę wołową ze szparagami, a na koniec całkiem współczesny deser oparty na rabarbarze.
Do każdego dania serwowano nam inne alkohole: najpierw wino musujące, potem słoweński riesling, francuskie czerwone wino, a na koniec lokalny wileński miód Pileny.
Obiad zajął nam ok. 2 godziny. Wielkość porcji i odstęp między poszczególnymi daniami doskonale mi odpowiadały – po wszystkim czułem się syty, ale nie ociężały.
Jeśli nigdzie wam się nie spieszy i chcecie spróbować historycznych litewskich potraw, przeniesionych umiejętnie w XXI w., zamówcie obiad w Ertlio Namas. Menu, z którego korzystaliśmy, kosztuje 50 euro od osoby (dobór wina dodatkowe 25 euro). Zmiana menu nastąpiła 4 czerwca. Aktualne propozycje szefa kuchni Tomasa Rimydisa możecie sprawdzić na oficjalnej stronie restauracji Ertlio Namas.
Restauracja Ertlio Namas na mapie Wilna:
Pojechałem do Wilna w końcu maja 2024 r. na zaproszenie oficjalnej litewskiej organizacji turystycznej Lithuania Travel. Odwiedź ich stronę, by dowiedzieć się, jakie jeszcze cuda i atrakcje czekają na ciebie na Litwie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Podróży codziennie. Obserwuj Stronę Podróży!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?