Spis treści
Mateusz Waligóra, specjalista od wypraw ekstremalnych
Mateusz Waligóra to słynna postać w świecie podróżniczym – i to nie tylko tym polskim. W 2018 roku został pierwszą osobą w historii, która przeszła samotnie pustynię Gobi, czyli drugą pod względem wielkości pustynię świata. Jego domeną są wycieczki ekstremalne, najbardziej odludne miejsca na Ziemi, destynacje, które wymagają silnej woli, dobrej sprawności fizycznej i przede wszystkim przygotowania. Rowerem przez Andy? Proszę bardzo! Rowerem przez najtrudniejszą drogę na świecie? Również się udało. Teraz Mateusz Waligóra zaplanował coś, o czym, jak sam mówi, marzył od zawsze – biegun południowy.
Góry Izerskie, czyli mały biegun południowy. Tu Mateusz Waligóra przygotowuje się do wyprawy
Na kanale na YouTube innego podróżnika, Ochtabińskiego, pojawił się materiał o przygotowaniach Mateusza Waligóry do wielkiej wyprawy. Jak się okazuje, polem do nauki zostały Góry Izerskie.
– Góry Izerskie, będące mekką dla narciarzy biegowych, stanowią idealne miejsce treningu do wypraw polarnych. Panujące tutaj warunki niejednokrotnie przypominają te, które panują w Arktyce czy Antaktyce – mówi podróżnik.
Wszystko przez silne wiatry i gwałtownie zmieniającą się pogodę. Góry Izerskie charakteryzują się też dużymi opadami śniegu, a w komplecie z utrudniającą nawigację mgłą całość stanowi idealne pole do przygotowań do wyprawy na biegun.
W materiale widzimy, jak Mateusz Waligóra przemierza pokryte śniegiem Góry Izerskie na nartach, a za nim suną sanie z namiotem. Mężczyzna podkreśla, że zawsze stara się przygotować do wyprawy w miejscach, które przypominają warunkami cel wyprawy. W końcu tam, gdzie zazwyczaj się udaje, nie można wyruszyć z dnia na dzień.
Z Gór Izerskich na Grenlandię. To nie koniec treningu
Góry Izerskie nie są ostatnim przystankiem w drodze na biegun południowy. Mateusz Waligóra wspomina w filmie, że na przełomie kwietnia i maja wyrusza na Grenlandię, aby upewnić się, że jest gotowy na wyprawę polarną.
Warto wspomnieć, że Antarktyda, w której głębi znajduje się biegun południowy, to najmniej zbadany kontynent na świecie, miejsce wybitnie odludne. Praktycznie całą jego powierzchnię zajmuje pokrywa lodowa i śnieg. To najzimniejszy, a jednocześnie najsuchszy kontynent, na którym trudno żyje się nie tylko ludziom, ale i zwierzętom. Jego symbolem są pingwiny, jedne z niewielu stworzeń będących w stanie przetrwać w takich warunkach.
Wyprawa polarna, czyli długo wyczekiwane marzenie
O wyprawie na biegun południowy obserwujący Mateusza Waligóry mogli usłyszeć już od dłuższego czasu. On sam mówił, że to jedno z jego marzeń, coś, na co czeka od dawna. W opublikowanym materiale wspomina, że już jako dziecko chodził dookoła pokrytego lodem jeziora, wyobrażając sobie, że tak właśnie przemierzy kiedyś bieguny polarne.
– Często ludzie myślą o samotnej wyprawie polarnej, że największą przeciwnością jest samotność. To, że jesteśmy zdani na siebie. Ja zawsze dobrze odnajdywałem się w ciszy – mówi Waligóra – i to jest jeden z powodów, dla których wyruszam na pustynie, miejsca odludne. Dobrze czuję się w swoim towarzystwie i tam odpoczywam psychicznie.
Niektórym pewnie trudno wyobrazić sobie, że tak ekstremalne miejsca pozwalają na jakikolwiek komfort psychiczny. Na pewno dużą rolę odgrywa tu właśnie dobre przygotowanie – analiza planów awaryjnych i niebezpiecznych scenariuszy. Kiedy trening zostaje zakończony, pojawia się miejsce na satysfakcję i odpoczynek od tego, co widzimy na co dzień, od ludzi, miasta, zgiełku.
Wyprawy Mateusza Waligóry – tylko dla odważnych
Mateusza Waligóry raczej nie zobaczymy na wycieczce w Nowym Jorku czy pod wieżą Eiffle’a. Nie da się ukryć, że jego podróże przełamują granice i nie są czymś, co może powtórzyć przeciętny człowiek.
Najpopularniejszą bodaj wyprawą Waligóry było samotne przemierzenie pustyni Gobi w Mongolii. Przeszedł wtedy 1785 km w 58 dni – samotnie, w ekstremalnych warunkach. Najpierw przemierzył z wózkiem góry Ałtaju Gobijskiego, później walczył z burzami piaskowymi w namiocie.
Tym razem w towarzystwie i na rowerze – Mateusz Waligóra przemierzył też Andy, najdłuższe pasmo górskie na świecie. Przez 18 miesięcy podróżnik był na rowerze, przejeżdżając przez szczyty Ameryki Południowej, za co dostał wyróżnienie w kategorii Wyczyn Roku na festiwalu Kolosy.
Rok później znowu udało mu się zdobyć to samo wyróżnienie, tym razem za przejazd przez Canning Stock Route – prawdopodobnie najtrudniejszy szlak na świecie. Znajduje się w Australii Zachodniej i przecina cztery pustynie. Mateusz Waligóra przejechał przez nie… rowerem. 29 dni i minus 16 kg – tak maluje się ten niesamowity wyczyn.
Zapraszamy do galerii, gdzie zobaczycie zdjęcia Mateusza Waligóry z jego ekstremalnych wypraw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?